Cieszyński portal sportowy - strona główna

aktualności

Dakar - świetna lokata Adama Tomiczka
08.02.2019
Miejsce wydarzenia:
Cieszyn
Główne zdjęcie aktualności

Udało się! Meta Rajdu Dakar osiągnięta. W 2017 przeszkodziła mi choroba. W 2018 nie udało się być nawet na starcie z powodu złamanego uda. W tym roku w końcu wszystko zagrało i kończę rajd na 16 pozycji. Jestem mega zadowolony, a lokata przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Dziękuję całemu zespołowi @orlenteam_official za ciężką pracę i wszystkim kibicom za doping – napisał Adam Tomiczek zaraz po dotarciu na metę Rajdu Dakar 2019.

Ma za sobą tysiące kilometrów wśród piasków Peru. Nie ominęła go awaria motocykla, z którą mimo ogromnego wysiłku i zmęczenia organizmu musiał poradzić sobie bez wsparcia ekipy technicznej. Nie odpuścił również wtedy, gdy na wydmach i podbiciach doskwierać zaczął mu ból złamanej wcześniej nogi. – Starałem się wykorzystać każdą szansę, choć od początku zdawałem sobie sprawę z tego, że nie da się przewidzieć wszystkiego, co wydarzy się podczas kolejnych etapów Rajdu Dakar – mówi Adam Tomiczek w rozmowie z Krzysztofem Kaszturą, I Zastępcą Burmistrza Miasta Cieszyna, dodając – Największym wyzwaniem obok tak prozaicznych czynników, jak wysoka temperatura sięgająca ponad 40 stopni Celsiusza i różnic w wysokościach - jest walka z własnymi ograniczeniami oraz organizmem, który często buntuje się i domaga regeneracji. Dziś jednak z całym zdecydowaniem mogę powiedzieć, że finisz na jednej z najbardziej prestiżowych imprez sportowych na świecie i ostatecznie 16 pozycja w Rajdzie Dakar to ogromna satysfakcja. Lokata tak naprawdę przerosła moje oczekiwania, choć oczywiście marzyła mi się pierwsza „dwudziestka”.

Tegoroczny Rajd Dakar do typowych nie należał. Tym razem odbywał się w jednym kraju – w Peru. Według ekspertów jego 41 edycja należała do najtrudniejszych w historii. Trasa liczyła 10 etapów oraz ponad 5 500 kilometrów. - …Z czego blisko 3 000 km to odcinki niezwykle wymagające - piach i wydmy – mówi Cieszyniak Adam Tomiczek, który mimo wielu trudności na trasie ukończył go z bardzo dobrym wynikiem.

Sukces jednak nie przychodzi sam. – Intensywnie pracuje na niego cały sztab ludzi. To również ogromne wsparcie rodziny i kibiców – mówi sportowiec, przyznając jednocześnie, że powrót do formy sprzed startu zajmuje nie tygodnie, ale całe miesiące, w czasie których odbywa się tzw. okres roztrenowania – Tylko dobrze przeprowadzony trening pozwala stanąć na starcie kolejnych zawodów. Szczególnie jeśli jest to Dakar, w który wpisują się nie tylko ciężkie warunki, ale i dojazdówki powodujące, że rajd staje się nie tyle przygodą, co porządną lekcją życia. Dziś bogatszy jestem w doświadczenie tego, jak ważna jest nawigacja w tego typu rajdach. Przy tak ekstremalnych prędkościach i takim zmęczeniu praktycznie niemożliwym jest nie pomylenie trasy. Cała rzecz polega na zorientowaniu się, że jedziesz źle i szybkim odnalezieniu dobrego kierunku. Wszystko to uczy dystansu do siebie i ogromnej pokory… do świata, do swoich możliwości. Wycieńczenie, słońce, jeden mały błąd – mogą odwrócić sytuację o 360 stopni. Tak było poprzednim razem na bezdrożach Ameryki Południowej, podczas pierwszego podejścia do Dakaru.

Czy zatem zdarzyło się, że człowiek z motocyklową pasją żałował choć raz decyzji sprzed lat?

Bywały gorsze momenty, podyktowane urazami i kontuzjami, których doświadczałem. Niemniej jednak, jeśli nawet w mojej głowie zaświtała na moment myśl o tym, że być może należy dać sobie z tym wszystkim spokój – myśl zacierała się wraz z powrotem do zdrowia. Znowu pojawiał się upór sportowca i chęć pokonywania własnych słabości. Tak więc niestety sport to niekoniecznie zdrowie, szczególnie w profesjonalnym, czy nawet półprofesjonalnym wydaniu, gdzie kontuzje są po prostu nieuniknione. A gdy się zdarzają trzeba sobie dać czas na powrót do pełni sił, choć często serce się rwie, a ciało odmawia posłuszeństwa – wyjaśnia Adam Tomiczek, syn Andrzeja Tomiczka, Vice Mistrza Świata w Enduro oraz drużynowego zwycięzcy Sześciodniówki.

Poprzeczka postawiona została więc wysoko. - Od dziecka wiedziałem, że chcę iść w ślady taty i dziadka. Wręcz domagałem się od rodziców, by w końcu kupili mi upragniony motocykl. Zamiast niego dostałem rower i to na nim początkowo ścigając się, próbowałem swoich sił. W końcu jednak nadszedł oczekiwany moment. W wieku 13 lat usiadłem na własnym motocyklu – mówi, dodając - Zwyciężył upór nastolatka, i przeświadczenie rodziców, że z pasją, którą po części odziedziczyło się w genach – dyskutować nie można, choć wiem, że rodzice chcieli oszczędzić mi tego, czego sami wcześniej doświadczyli i uchronić przed tym, czego się spodziewali.

Wydawać by się mogło, że 13 lat to niewiele.

Tu niestety rządzi zasada – czym szybciej tym lepiej. Przykładem może być Toby Price zwycięzca 41. edycji Rajdu Dakar wśród motocyklistów, który zaczynał jako bardzo małe dziecko, zaledwie dwuletnie. Właściwie nie pamiętając tego momentu… To ogromna różnica - trudna, czy wręcz niemożliwa do nadrobienia, choć pod uwagę należy wziąć również indywidualne preferencje każdej z osób. Moja motywacja w wieku 13 lat była tak ogromna, że nie istniały dla mnie rzeczy niemożliwe. Niemniej jednak decydując się na sport profesjonalny, zmieniamy tryb całego swojego życia. To trudna decyzja, zważając jeszcze na fakt, że podejmując ją ma się niewiele lat – mówi.

Dziś nie wiadomo, czy to przeznaczenie, przypadek, czy tylko zbieg okoliczności, że okna rodzinnego domu Adama Tomiczka wychodziły wprost na tor przy ulicy Motokrosowej. Dzisiaj w miejscu tym swoją życiową przygodę być może rozpoczynają kolejni młodzi ludzie. Czy jest wśród nich osoba z charyzmą i pasją Adama Tomiczka?

Myślę, że istnieje tu ogromny potencjał. Naprawdę w tej dziedzinie od 12 lat, czyli od momentu, w którym zaczynałem, wiele zmieniło się na lepsze. Dzięki Akademii Orlen Team, która podkręca tempo polskiego motocrossu mam okazję obserwować najmłodszych uzdolnionych zawodników, którzy mogą dziś liczyć na profesjonalny rozwój dzięki zapewnieniu odpowiednich do tego warunków. Jeszcze jednego jestem pewien, mianowicie tego, że sportowcy, z tej części świata, jaką jest Cieszyn wykazują się wyjątkowym hartem ducha. Takich młodych ludzi nie ma w żadnym innym miejscu – podkreśla A. Tomiczek.

Tekst i fot. Barbara Stelmach-Kubaszczyk

Udostępnij:
menu