Kolor kropki jest przyporządkowany odpowiedniej kategorii sportowej.
aktualności
Kilka tysięcy publiczności, wspaniała organizacja zawodów, efektowny pokaz wyścigu sidecarów i emocjonująca walka quadowców o kolejne punkty w Mistrzostwach Europy. Tak w skrócie można podsumować dwudniowy motoweekend na torze w Cieszynie.
W Polsce niezbyt często mamy okazję oglądać zawodników z najwyższej półki. Każda impreza w międzynarodowej obsadzie cieszy się ogromnym powodzeniem nie tylko dlatego, że mamy okazję przyjrzeć się topowym riderom... Mamy także możliwość porównania poziomu naszych kierowców w konfrontacji z europejską czołówką. I trzeba przyznać, że możemy być dumni, czego dowodem znakomita jazda Romana Gwiazdy, zdobywcy drugiego miejsca w cieszyńskich zawodach. Sukces tym bardziej znaczący, że na maszynie startowej stanęli Tvearen, Saar czy Walker, stanowiący ścisłą europejską czołówkę.
Już sobotni wyścig kwalifikacyjny miał sensacyjny przebieg, bowiem faworyci musieli ustąpić pola Gwieździe, który uzyskał najlepszy czas przejazdu. Niezły wynik w tej międzynarodowej obsadzie wykręcił także Kacper Mieszkowski (8). Jednym słowem niedzielne ściganie zapowiadało się bardzo emocjonująco. Zanim jednak 15 riderów stanęło na starcie pierwszego wyścigu, mieliśmy okazję przyjrzeć się rywalizacji czterech teamów z Czech dosiadających rydwanów XXI wieku, czyli... sidecarów. Zawodnicy ścigają się motocyklami (z bocznym wózkiem) o pojemności od 700 do 1100ccm. Istotne modyfikacje dotyczą przede wszystkim przedniego zawieszenia, które gwarantuje stabilność i pozwala na długie loty ciężkimi maszynami. Przebudowany jest też układ chłodzenia. Wielkie, samochodowe chłodnice montowane na wózku są niezbędne, aby schłodzić te ogromne silniki. Za powodzenie wszelkich dokonywanych akrobacji odpowiedzialni są w jednakowej mierze kierowca i pasażer, zwany pająkiem. Ewolucje, jakie wykonuje ten ostatni, mogą wywołać zawrót głowy. Ale dobry balans wózkarza pozwala wyprowadzić pojazd z najbardziej niekorzystnej paraboli lotu. Dwa wyścigi, choć skromnie obsadzone, mimo wszystko bardzo podobały się widzom, a szczególną sympatię wzbudzili weterani tej dyscypliny Pavel Tyrk (Tyrk to senior znanego w Czechach sidecarowego rodu, których jest w tym kraju kilka) i Antonin Peč (również ze znanej „wózkarskiej” rodziny). Panowie nie dość, że sami w wieku dojrzałym, to jeszcze dosiadali KTM-a z roku 1984! Było na co popatrzeć. Zwłaszcza na dwie pierwsze załogi, które walczyły o każdy metr ziemi wykonując zapierające dech ewolucje.
W przerwie między wyścigami wylądował w pobliżu toru helikopter pilotowany przez Rafała Sonika. Nasz znakomity dakarowiec był gościem specjalnym imprezy, spędził jakiś czas z kibicami, rozdawał autografy i plakaty, skomentował przez mikrofon zawody i ich poziom. Kolejka, jaka ustawiła się do pamiątkowego zdjęcia z naszym znakomitym quadowcem świadczy o jego ogromnej popularności.
Gdy trwało spotkanie z Sonikiem, rywalizację rozpoczęli zawodnicy ME. Znakomity wynik Gwiazdy w kwalifikacjach dał mu prawo wyboru miejsca startowego. Po nim na maszynę wjechali kolejni zawodnicy. Zaryczały silniki i ruszyli. Od samego początku na prowadzeniu znalazł się Kevin Saar, który również linię mety przejechał jako pierwszy. Drugi, także niezagrożony od startu był Harry Walker, natomiast o trzecie miejsce wspaniały pojedynek stoczyli Christopher Tvaraen i nasz Roman Gwiazda. Polak okazał się jednak szybszy. Pechowo zakończył swój udział w Mistrzostwach Damian Rajczyk. „W pierwszym wyścigu chciałem wyprzedzić jednego z zawodników na sekcji whoopsów, na trzecim whoopsie był ostry kant, amor się złożył i wystrzeliłem na przednie koła. Gdy wydawało się, że opanowałem sytuację wpadłem na drewniany palik z taśmami. Wyrzuciło mnie z quada, uderzyłem w następny słupek centralnie plecami, że aż mnie wygięło w drugą stronę i jeszcze zahaczyłem dłonią, ale nie wiem o co. W każdym bądź razie ręka bardzo spuchła”.
Przed drugim wyścigiem zapytaliśmy Gwiazdę, czy najniższy stopień pudła go satysfakcjonuje. Odpowiedział: absolutnie nie! A zatem czekały nas jeszcze ogromne emocje. I rzeczywiście, drugi bieg był naprawdę fenomenalny. Tuż po starcie Gwiazdę łyknął Saar, ale Polak usadowił się tuż za jego plecami, a za nim Walker. W tej kolejności panowie dojechali do mety, jednak na całej trasie rywale cięli się niemiłosiernie oczekując na błąd rywala. Błędów nikt nie popełnił, wszyscy pojechali na maksa. W ostatecznym rozrachunku kolejność na pudle była następująca: Kevin Saar z Estonii, nasz Roman Gwiazda i trzeci Harry Walker z Wlk. W klasyfikacji generalnej Mistrzostw prowadzi aktualnie Kevin Saar, drugi jest Christopher Tveraen, trzeci Harry Walker, czwarty Ricardo Pchoelih i piąty Roman Gwiazda. Kolejne zawody odbędą się w Kivoli w Estonii (16/17.06).
Na koniec laurka dla CKM, organizatora Mistrzostw. Do „kuchni” nie zaglądaliśmy, ale na zewnątrz wszystko wyglądało super. Tor znakomicie przygotowany (dla motocykli pewnie nieprzejezdny, ale dla quadów wymarzony), wszystko świetnie oznakowane, bardzo sprawni marshale, niezawodna w swojej roli „time girl” Milena Kojder i po raz pierwszy widziany, a raczej słyszany w roli sprawozdawcy świetny Wojciech Rencz, syn Andrzeja. Tak trzymać!
Tekst i zdjęcia: X-cross